W prezydenckim BMW pękła opona, którą założono mimo, że była wycofana z użycia.
W prezydenckim BMW pękła opona, którą założono mimo, że była
wycofana z użycia. Powód: innych nie
było w magazynie.
Po tym, jak uległa zniszczeniu opona w prezydenckiej
limuzynie podczas wyjazdu Prezydenta do Krakowa 20 stycznia br., czekała ona
(limuzyna) na nowe ogumienie od producenta, jak ustaliła Rzeczpospolita.
Ponieważ była pilna potrzeba wykorzystania samochodu, 15 lutego założono oponę
przeznaczoną do utylizacji. Ta opona pękła 4 marca br., gdy prezydent Andrzej
Duda wracał z Karpacza.
Niestety ta decyzja BOR-u nie była jedynym błędem. Podczas
feralnego wyjazdu popełniono ich jeszcze kilka, przyczyniając się do
dramatycznego finału, m.in. - jak wynika z informacji Rzeczpospolitej - zignorowany
został alarm komputera pokładowego sygnalizujący problem z ciśnieniem w oponie.
W związku z opóźnieniem kolejnej zaplanowanej wizyty (w
Wiśle) prędkość, z jaką jechało prezydenckie BMW, ponad dwukrotnie przekraczała
dopuszczalną w sytuacji problemów z oponą.
Na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej Szefostwo
Biura Ochrony Rządu nie ujawniło prawdziwych przyczyn wypadku z udziałem Prezydenta.
Biuro nie odpowiedziało również na dzisiejsze pytanie, dlaczego wiceszef BOR, płk
Jacek Lipski, odpowiedzialny za transport i zakupy nie zdołał przez półtora miesiąca
kupić opon.
Również obarczenie winą poprzedniego kierownictwa
służby o nadmierne wydłużenie możliwości
użytkowania opon okazuje się niezasadne w świetle otrzymanych przez Rzeczpospolitą
od producenta dokumentów, z których wynika, że jego zalecenia są zbieżne z
regulacjami poprzedniego kierownictwa.
Rzeczpospolita