Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nowa nadzieja, czyli co Państwo Dziubak wywalczyli dla polskich konsumentów.

Trzeciego października Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie, na które z zapartym tchem i nadzieją czekały setki tysięcy „frankowiczów”. Opinie o wyroku w sprawie C-260/18 są skrajnie różne w zależności od tego, kto je wyraża. Banki podkreślają, że orzeczenie nic nie znaczy, bo jest wydane w indywidualnej sprawie i ma znaczenie tylko dla sprawy Państwa Dziubak przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Frankowicze podkreślają, że to wielki sukces konsumentów i orzeczenie TSUE to prawdziwy game changer w sporach z bankami o odfrankowanie kredytów. Tradycyjnie, jak to bywa w takich sytuacjach ani jedna, ani druga strona nie mają racji. Prawda leży po środku.

Nowa nadzieja, czyli co Państwo Dziubak wywalczyli dla polskich konsumentów.
źródło: Flickr.com

Orzeczenie TSUE wiąże polskie sądy. 

Wbrew twierdzeniom Związku Banków Polskich orzeczenie TSUE z 3 października 2019 r. (C-260/18) wiąże absolutnie wszystkie polskie sądy i wszystkie polskie sądu muszą rozstrzygać sprawy zgodnie z orzeczeniem Trybunału, jeżeli spotkają się z podobnym problemem. Dzieje się tak głównie w wyniku obowiązywania doktryn acte eclairé i acte clair (podpowiedź dla banków, a zagadnienie na osobny specjalistyczny artykuł).

Problem w tym, że problemem rozwiązanym orzeczeniem C-260/18 nie jest to, czy odfrankowywać kredyty lub unieważniać umowy, ale kwestia właściwej wykładni dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, a w zasadzie jej art. 6 ust. 1. 

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co do zasady jest, podobnie jak nasz rodzimy Sąd Najwyższy, sądem prawa, a nie faktu. W postępowaniu C-260/18 rozstrzygnięto tylko i wyłącznie kwestie prawne i orzeczenie to tylko w zakresie wykładni prawa wspólnotowego jest wiążące zarówno w sprawie Dziubak vs. bank, jak również we wszelkich innych sprawach we wszystkich polskich sądach, które spotkają się z podobnymi kwestiami prawnymi.

Aczkolwiek to do polskiego sądu będzie należała ocena faktów i subsumpcja (ustalenie przepisów, które najlepiej opisują fakty i które pozwolą na wydanie orzeczenia), a ostatecznie wydanie wyroku w indywidualnej sprawie, indywidualnego frankowicza.

Zgodnie z wyrokiem TSUE każdy polski sąd:

  1. musi przyjąć, że konsument jest stroną słabszą niż przedsiębiorca zarówno pod względem siły negocjacyjnej, jak i ze względu na stopień poinformowania (punkt 37). W związku z czym, jeżeli postanowienia umowy okażą się nieuczciwe (abuzywne), to nie mogą wiązać konsumenta i zostają usunięte z umowy od chwili jej zawarcia, tak jakby ich nigdy nie było. 
  2. musi rozważyć, czy umowa może dalej obowiązywać bez nieuczciwych postanowień i jeżeli uzna, że tak, to nie może jej unieważnić (punkt 38 - 40). Tym samym sąd nie może unieważnić umowy, jeżeli może ona dalej obowiązywać bez klauzul abuzywnych, oczywiście w odniesieniu do kryteriów polskiego prawa.
  3. SĄD POLSKI MA MIEĆ W NOSIE SZLOCHANIE BANKÓW I POTENCJALNE MILIARDOWE OBNIŻKI PREMII TŁUSTYM MISIOM Z ZARZĄDÓW BANKÓW – tak należy rozumieć zawarte w punkcie 41 orzeczenia stwierdzenie „niedopuszczalne jest uznanie sytuacji jednej ze stron umowy, zgodnie z prawem krajowym, za decydujące kryterium rozstrzygające o dalszym losie tej umowy”. To jedno zdanie przekreśla możliwość przyjęcia przed sąd jakiejkolwiek argumentacji sektora bankowego o „ryzyku kryzysu sektora bankowego”, „załamaniu rynku finansowego”, czy „bankructwie banków”, przy orzekaniu w sprawie nieuczciwych postanowień umowy. Ten zapis powoduje, że niedopuszczalne jest na przykład odfrankowanie kredytu i ustalenie oprocentowania w oparciu o stawkę WIBOR, stosowaną co do zasady do oprocentowania zobowiązań w walucie polskiej.
  4. może unieważnić umowę, jeżeli uzna, że bez nieuczciwych zapisów umowa nie może dalej obowiązywać (punkt 43). Dodatkowo w punkcie 44 Trybunał poddał w wątpliwość, czy na gruncie prawa polskiego taka umowa bez klauzul może dalej obowiązywać, przy czym ocenę konkretnej umowy pod tym kątem pozostawił wyłącznie sądowi krajowemu.
  5. musi uwzględnić rzeczywiste i tym samym bieżące interesy konsumenta, a nie interesy, jakie miał w okolicznościach istniejących w chwili zawarcia umowy (punkt 51). O ile oceny nieuczciwości klauzul należy dokonać na dzień zawarcia umowy, o tyle korzyść (z braku lepszego określenia) konsumenta sąd musi oceniać na datę bieżącą, to jest po zainicjowaniu sporu.
  6. ma tylko dwie możliwości wyrokowania w przypadku stwierdzenia, że umowa zawiera nieuczciwe dla konsumenta postanowienia – usunąć je w całości z umowy lub unieważnić całą umowę, jeżeli samo usunięcie zapisów spowoduje wypaczenie założeń umowy (punkt 59). Zdaniem Trybunału sąd polski nie może zamienić nieuczciwych postanowień innymi, w ocenie sądu, uczciwymi postanowieniami, jak postulują to banki np. wprowadzenie średniego kursu NBP. 

Orzeczenie TSUE to nie game changer w sporach z bankami.

Wyrok z 3 października 2019 r., mimo że jest obiektywnie korzystny dla frankowiczów, to nie zmienia dotychczasowego status quo. Oczywiście bardzo dobrze, że zostało wydane orzeczenie o takiej treści, ale jest ono wypadkową dotychczasowego dorobku orzecznictwa Trybunału i innego orzeczenia trudno było się spodziewać.

Ci, którzy spodziewali się po wyroku TSUE, że wprowadzi on automatyzm przy odfrankowaniu kredytów srogo się zawiedli. Wręcz przeciwnie, Trybunał w punkcie 54 orzeczenia wskazał, że w sytuacji, gdy konsument woli nie powoływać się na system ochrony wynikający z dyrektywy 93/13, nie jest on stosowany. W świetle powyższego Trybunał jednoznacznie wskazał, że osoby, które nie chcą być dłużej wykorzystywane finansowo przez bank, muszą wykazać się inicjatywą procesową co najmniej w zakresie skierowania swojej sprawy do sądu oraz muszą powołać się na swoje prawa jako konsumentów, a także muszą chcieć być traktowane godnie i uczciwie.

Z ciekawszych dla konsumentów zagadnień poruszonych przez Trybunał są wątpliwości co do możliwości odfrankowania kredytów i pozostawienia oprocentowania opartego o LIBOR. W punkcie 44 orzeczenia wskazano, że w przypadku umów kredytu indeksowanego do waluty obcej, obiektywnie niepewne wydaje się utrzymanie umowy kredytu bez klauzul abuzywnych. Zasygnalizowanie przez Trybunał takich wątpliwości, o ile zostaną podzielone przez polskie sądy, spowoduje falę wyroków unieważniających umowy frankowe. Aczkolwiek w mojej ocenie nie będzie to dotyczyło wszystkich umów indeksowanych i możliwość odfrankowania w większości przypadków zostanie utrzymana, co, nota bene, jest korzystniejsze dla banków niż unieważnienie umowy, które przynajmniej w teorii, z ekonomicznego punktu widzenia jest korzystne dla frankowiczów (na razie). 

Korzystnym dla konsumentów jest również potwierdzenie przez Trybunał, że to konsument jest moderatorem postępowania i to konsument decyduje o kluczowych aspektach rozstrzygnięcia, takich jak unieważnienie umowy.

Czego zabrakło w orzeczeniu Trybunału i czy naprawdę zabrakło?

Wiele osób spodziewało się, że orzeczenie Trybunału obejmie swoim zakresem również kredyty denominowane do waluty obcej, które stanowią większość umów pseudofrankowych (57% do 43%). O ile ogólne zagadnienia dotyczące pozycji konsumenta pokrywają się zarówno do umów indeksowanych, denominowanych, ale też do każdej innej umowy zawieranej przez konsumenta z przedsiębiorcą, o tyle w detalach dotyczących zagadnienia umów pseudofrankowych Trybunał ograniczył się do umów indeksowanych. Być może wynika to z zakresu sprawy objętej pytaniem prejudycjalnym (Sądu Okręgowego w Warszawie), co samo w sobie jest słuszne i uzasadnione, ale oczekiwania i apetyty frankowiczów były większe i obejmowały jednoznacznego podobnego stanowiska również co do umów denominowanych. Tutaj pojawia się jednak światełko w tunelu, gdyż w punkcie 44 orzeczenia, który jest chyba merytorycznie najważniejszy dla spraw frankowych w Polsce, przywołano wyrok TSUE z 14 marca 2019 r. w sprawie Dunai, C-118/17, który dotyczył umowy charakterystycznej dla kredytów denominowanych oferowanych na rynku polskim. Najbliższe wokandy pokażą jak polskie sądy będą interpretować stanowisko TSUE. 

Astrologowie ogłaszają okres żniw.

Jest jedna grupa zawodowa, którą wyrok TSUE ucieszył najbardziej, jest to radość szczera i nieukrywana. Grupą tą są prawnicy zajmujący się sprawami frankowymi, zarówno pracujący dla banków, jak i pomagający frankowiczom. Zarówno szum medialny, jak i stanowisko Związku Banków Polskich wydane tuż po orzeczeniu zapowiadają dziesiątki tysięcy długich, kosztownych i… nikomu niepotrzebnych sporów sądowych, które co najmniej na dekadę zablokują, już i tak niewydolny, system sądowniczy w Polsce. Cierpieć będą wszyscy, koszty również będą ponosić wszyscy. 

Skutki spraw frankowych odczuwają już inni klienci sądów, którzy na pierwszą rozprawę muszą czekać ponad rok. Zgodnie z § 56 ust. 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 23 grudnia 2015 roku regulamin urzędowania sądów powszechnych, sprawy są rozpatrywane według kolejności ich wpływu do sądu, a zatem niezależnie od ważności, przedmiotu i skomplikowania danej sprawy może ona zostać rozpoznana dopiero wtedy, kiedy zostaną rozpoznane wcześniejsze. Taki stan spowoduje lawinę skarg na przewlekłość postępowania, które będą regularnie składane co 12 miesięcy i z których każde może zakończyć się zasądzeniem od Skarbu Państwa (dla nieświadomych z naszej – podatników kieszeni) kwot od dwóch do dwudziestu tysięcy. Obecnie spraw frankowych toczy się około dwudziestu pięciu tysięcy, w większości frankowicze występują parami (małżonkowie, partnerzy) i każdemu z nich będzie należne po co najmniej dwa tysiące raz w roku za przewlekłość postępowania – dla emerytów może to być swoista piętnastka…

Reasumując, to że Państwo Dziubak wygrają swoją sprawę, czego im z całego serca życzę, wcale nie znaczy, że Państwo Kowalscy też ją wygrają, nawet mając taką samą umowę w tym samym banku. Niemniej jednak dzięki orzeczeniu TSUE szanse Państwa Kowalskich znacząco wzrosły. Ale żeby wygrać Państwo Kowalscy muszą pójść do sądu i skorzystać z prawa do godności, które TSUE przywrócił polskim konsumentom. Państwo Kowalscy muszą o swoje wyłudzone pieniądze zawalczyć w sądzie, bo te pieniądze się im po prostu należą…

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.